W postępującym nurcie dekarbonizacji pojazdy elektryczne stają się coraz bardziej popularne. Ale każda technologia ma swoje ograniczenia. Inżynierowie BMW wkrótce dotrą do granic możliwości współczesnych akumulatorów. Co się wtedy stanie?
Spis treści:
Elektryczne samochody kuszą nowoczesnym wzornictwem, zaawansowaną technologią, a przede wszystkim zerową emisją zanieczyszczeń. Wkrótce może się jednak okazać, że dostępne rozwiązania techniczne uniemożliwiają dalszy rozwój branży “elektrowozów”. Dowiedz się więcej na ten temat.
Współcześnie wszystkie elektryczne auta posiadają te same ograniczenia: stosunkowo niewielki zasięg oraz relatywnie długi czas ładowania. Oba te problemy związane są bezpośrednio z pokładowymi akumulatorami, które gromadzą energię. I w zasadzie najmocniej (poza cenami) hamują rozwój rynku e-samochodów.
BMW zapowiedziało jednak, że już wkrótce pojawią się elektryczne auta o zasięgu powyżej 1000 km na jednym ładowaniu. Podstawowa różnica pomiędzy napędami spalinowymi zostanie zatem zlikwidowana. Na dodatek nowe akumulatory mają ładować się aż o 30% szybciej. Ale przy okazji BMW zapowiada, że to prawdopodobnie koniec możliwości, jakie oferuje litowo-jonowa technologia produkcji akumulatorów. Ich parametrów już bardziej poprawić się nie da.
Równolegle, chodź zdecydowanie wolniej, rozwija się technologia produkcji akumulatorów półprzewodnikowych, pozbawionych wad ogniw litowo-jonowych. Ale to właśnie popularność tych drugich do tej pory hamowała alternatywne pomysły. Dlatego BMW prognozuje, że wyczerpanie możliwości dotychczasowych ogniw spowoduje, iż prace nad akumulatorami półprzewodnikowymi wreszcie nabiorą tempa. Już nie możemy się doczekać, kiedy pierwszy elektryk ze “starymi” ogniwami trafi do naszego auto skupu.