Pierwszy samochód elektryczny zbudowano w latach 1832 – 1839. Potrzebowaliśmy więc prawie dwóch wieków, by zacząć na poważnie korzystać z tej technologii. Czy równie długo będziemy czekać z wdrożeniem do masowej produkcji kolejnego, równie przełomowego wynalazku motoryzacji?
W tym wpisie:
- Silnik na tor – co to jest?
- 483 tys km na jednym tankowaniu
- Kiedy wykorzystamy tę technologię?
Paliwa kopalne mają wiele wad: emitują zanieczyszczenia, są coraz droższe, a ich złoża wyczerpują się. Dlatego coraz poważniejszą alternatywą dla pojazdów spalinowych stają auta elektryczne. Ale produkcja prądu nie jest przecież w 100% “ekologiczna”. Co ważniejsze, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że im mocniej uzależniamy się od prądu, tym bardziej wzrośnie jego cena. Czy jednak klasyczne “elektryki” to ostatnie słowo inżynierów motoryzacyjnych? Okazuje się że nie. Ewolucja tej koncepcji zaczęła się w 2008 roku.
Silnik na tor – co to jest?
Tor to nazwa radioaktywnego pierwiastka chemicznego, który w 1828 roku odkrył szwedzki chemik Jons Jakob Berzelius. Tor występuje w przyrodzie o wiele częściej niż uran i jest od niego mniej radioaktywny. To oznacza, że wykorzystanie toru jest łatwiejsze, bo stwarza on mniejsze, niż uran, niebezpieczeństwo dla środowiska i żywych organizmów. Podobno skuteczną barierą przed jego promieniowaniem jest już… folia aluminiowa.
Ale tor jest też jednym z najgęstszych pierwiastków, co może zostać wykorzystane do generowania olbrzymich ilości ciepła. Szacuje się, że 1 g (gram) toru posiada energetyczny ekwiwalent ponad 28 000 litrów benzyny. Amerykańska firma Laser Power System zbudowała laser torowy, który podgrzewa wodę, w wyniku czego powstaje para wodna. Napędza ona turbinę, która generuje prąd. Działający silnik torowy waży 225 kg i jest tak kompaktowy, że może być montowany pod maską pojazdu.
483 tys km na jednym tankowaniu
Silnik torowy został wykorzystany do napędu samochodu koncepcyjnego, zbudowanego w 2008 r. z okazji uczczenia 100 lecia działalności amerykańskiego, kultowego producenta aut. Futurystyczny Cadillac World Thorium Fuel Concept (WTF) reklamowano jako pojazd bezobsługowy, którego eksploatacja powinna trwać co najmniej… 100 lat. Jak to możliwe?
Do napędu Caddy WTF wykorzystano silnik torowy zasilany 8 gramami tego pierwiastka. Według producentów powinno to wystarczyć na przejechanie 300 tys mil, czyli ok. 483 000 km bez uzupełniania paliwa. Silnik torowy generuje prąd, który napędza motory zainstalowane w kołach pojazdu. Jest ich aż 24! A karoseria pojazdu ma być elastyczna, by dopasowywać się do pokonywanego terenu. Caddy WTF nie potrzebuje tankowania, wymiany płynów eksploatacyjnych, przeglądów technicznych. Producent zaleca jednak wymianę opon co pięć lat.
Kiedy wykorzystamy tę technologię?
Od premiery w 2008 r. Caddy WTF pozostaje jednym z najbardziej futurystycznych concept-carów, ale niczym więcej. Wydaje się zatem, że światowa opinia publiczna, a przede wszystkim największe koncerny samochodowe podeszły do wynalazku silnika torowego dokładanie tak samo, jak przez blisko 200 lat podchodziły do idei auta na prąd.
Co musiałoby się zmienić, abyśmy zaczęli korzystać z tej technologii? Wydaje się, że nikt poważnie nie interesuje się silnikiem na tor, ponieważ korzysta on z materiałów radioaktywnych, których póki co panicznie boi się zdecydowana większość ludzi.
Jednak wraz z końcem zasobów paliw kopalnych prawdopodobnie i tak będziemy zmuszeni do budowy kolejnych elektrowni atomowych, ponieważ ten sposób produkcji prądu jest najbardziej ekonomiczny. Być może wtedy wreszcie potencjalni nabywcy Caddy’iego WTF zrozumieją, że przecież nie zawsze wykorzystywanie pierwiastków radioaktywnych kończy się tak, jak w Hiroszimie i Nagasaki albo w Czarnobylu. Ciekawe, jak wyglądałby skup aut, wymienianych raz na 100 lat?